Wczoraj na łamach Wieści ukazał się artykuł Pana Mateusza Obery pt. Kto weźmie byka za rogi? - Jak nas widzą z perspektywy Strzegomia? (link do artykułu TUTAJ). Mając na uwadze wagę treści z perspektywy naszej Gminy postanowiłem jako mieszkaniec podyskutować z autorem i przedstawić swój punkt widzenia.
Zastanawiam się czy słowo polemika jest tu uzasadnione, ponieważ zasadniczo zgadzam się z tezami postawionymi w tekście Pana Mateusza. Uważam jednak z drugiej strony, że nie wybrzmiały w nim inne ważne kwestie, które mogą być pomocne w zrozumieniu problemu przed jakim stoi nasza Gmina.
Na początek trzeba ustalić punkt wyjścia i założyć, że w niniejszej dyskusji przemawia przez nas troska o Gminę, a nie doraźne sympatie czy względy czysto polityczne. Pan Mateusz zauważył szereg prawidłowości, które są nieuniknione przy sprawowaniu władzy przez długi okres czasu. Przejawia się to w kryzysie kadrowym mając na uwadze wiek, czy mechanizmie zużywania się władzy, który jest nieunikniony w każdych rządach. Tutaj panuje między nami pełna zgoda. Trzeba jednak zauważyć jeszcze na inne kwestie, które są równie ważne.
Należy jasno zdać sobie sprawę,bez względu na to, jak bolesna będzie ta prawda, że każda władza, nawet ta najbardziej uczciwa i mająca szlachetne zamiary, w miarę sprawowania urzędu zaczyna wytwarzać wokół siebie system oligarchiczny, który kreuje sieć wzajemnych sieci i powiązań. Mówiąc obrazowo – temu damy, tamtemu pomożemy bo nas popiera. Nie ma tu miejsca na odmienne zdanie czy neutralność. Z punktu widzenia politycznego można to uznać za skuteczną taktykę. Czy buduje i wzmacnia ona wspólnotowość? Mam co do tego wątpliwości. Dlatego tak ważna jest kadencyjność władzy, która chociaż w teorii ma przeciwdziałać takim patologiom. Rzeczywistość pokazuje jednak, co wykazał Pan Mateusz, że i ten problem można obejść i „zabetonować” rozwój pozostając w zastanych komitywach.
Dyskutując o tych sprawach nie wolno, pod żadnym pozorem wchodzić w ton rozliczeniowy, czy pokazujący większą bezwzględność w dążeniu do władzy. Zaznaczając tutaj, aby z drugiej strony nie zamykać się na spór na argumenty, który jest nośnikiem postępu. Wszystko należy wyważyć i uczciwie rozłożyć akcenty, mając zawsze na uwadze dobro Gminy, obowiązek płynnej ciągłości samorządu, czy chociażby patrząc na wiek, szacunek do starszych, co wpisuje się już w kontekst cywilizacyjny.
Mając przed oczami tekst niniejszy oraz Pana Mateusza można odnieść wrażenie, że diagnozujemy problem, ale nie przedstawiamy recepty. Powstaje tutaj zasadnicze pytanie - co w zamian? Otóż stoję na stanowisku, że dojrzałe społeczeństwo, do jakiego zaliczam naszych mieszkańców, powinno baczniej przyglądać się ruchom niezależnych radnych. Mimo szumu informacyjnego, jaki zaczyna się wytwarzać trzeba wyławiać to, co nas interesuje. W naszym interesie powinno być zabezpieczenie naszej Gminy przed stagnacją, która bardzo często jest ponurym widmem na mapach samorządu. Wymiana pokoleniowa jest nieuchronna. Pytanie czy odbędzie się ona na warunkach mieszkańców, czy będzie wymuszona przez nakaz chwili pod wpływem nie chcianego bodźca. Czasu na przetrawienie tych kwestii może być mniej niż nam się wydaje.
Proszę wybaczyć za tak długi tekst, który nie mieści się w kanonach internetu, ale uznałem, że kwestia jest zbyt poważna, aby traktować ją z lekceważeniem „pisania na skróty”. I tak mam wrażenie, że dotknęliśmy tutaj tylko wierzchołka sprawy.
Marcin Burski
foto: polska.org.pl